Nie nie lubię ryb!
Przypadłość tą wyhodowałam troskliwie od maleńkiego. Tak naprawdę, to nie wszystkie ryby mnie odrzucają. Mogę się zajadać sushi i śledziem i i to już koniec.
Mój ukochany Ł. uwielbia ryby każde w każdej postaci, gdy jedziemy do rodziców zawsze On dostaje ryby a ja specjalne bezrybne danie. Wszyscy tak mu współczują tej mało rybnej domowej diety że nawet mój tato miłuje się nad nim i każdą własnoręcznie złowioną rybkę pieczołowicie przywozi do domu, zamraża i czeka na wizytę Ł. odmraża ją i przygotowuje co by się biedaczysko mógł najeść.
Jakiś czas temu odnalazłam w książce Gordona Ramsaya przepis na glazurowanego łososia ze szpinakiem i rzodkiewką. Wyglądał wyśmienicie. Założyłam zakładkę i tyle, no bo przecież to przepis na rybę. Wymyślałam uparcie czym można ją zastąpić i nie wymyśliłam.
Ł. odnalazł ostatnio książkę i postanowił przepis wykonać.
Wykonał go sam, ja oporządziłam rybę i wykonałam glazurę i jednym zdaniem skomentuje co wyszło z tego:
TAK REWELACYJNA POTRAWA ŻE ZADAJE PYTANIE Ł. DLACZEGO NIE BYŁO MOŻLIWOŚCI DOKŁADKI!!!
Porcja na 2 osoby:
Marynata:
Dressing:
1 łyżka startego korzenia imbiru
3 łyżki ryżowego octu winnego
2 łyżki sosu sojowego
2 łyżki oleju sezamowego
2-3 łyżki tahini pasty z utartego sezamu / ja nie miałam utarłam w moździeżu sama sezam na pastę/
Filety kroimy na kawałki, zdejmujemy skórę i zalewamy marynatą w płaskim naczyniu na 30min.
Przygotowujemy dressing.
Rozgrzewamy piekarnik na 230C termoobieg.
Wyjmujemy łososia z marynaty ukladamy na blache w piekarniku i pieczemy 4-6 minut.
UWAGA: co 2 minuty polewamy oliwą z oliwek!
Na talerzach układamy szpinak i rzodkiewkę, polewamy dresingiem, układamy rybę.