12 sierpnia 2010

Bergerac odnaleziony.


Tak przyznaje się, jest we mnie ta bezsensowana upartość osła.

Jak mi coś już zsmakuje to mogłabym tak na okrągło. Czasem już widzę, że Ł nie chce ze mną chodzić do pewnych restauracji bo zamawiam ciągle to samo. No ale co ja mam poradzić skoro to tagiatelle z trfuflami jest takie nieziemskie, przegrzebki smakują jak pokarm dla bogów albo sałatka z grilowaną wołowiną i chili po tajsku, nooo naprawdę za każdym razem samkuje inaczej! No naprawdę uwierz mi. Czy nie macie czasem podobnie?

No i z winem stało się podobnie. Przy ostatniej podróży do Paryża przypadkiem natrafiliśmy w sklepie na wino Bergerac, a że było tak wspaniałe to kupilismy pare butelek również do kraju nad Wisłą. Potem pamiętam bezskutecznie szukałam tego wina do kupienia w Polsce. No nigdzie go nie było, a ja przecież chciałam się go napić. No jak tak można.
W poprzednim roku gdy w mieście P. otwarto filię Mielżyńskiego zapytałam się tak mimochodem czy mają to wino. Tak oczywiscie, jesteśmy wyłącznym dystrybutorem, posiadamy w swojej ofercie 2 rodzaje...
Karton proszę.
I tak właśnie przy każdorazowej wyprawie do Mielża, zamawiam jedynie to wino lub jest to pierwsze z wielu. Może nie jest to szczyt doskonałości ale jest to mój smak. Ciemnofioletowe o intensywnym smaku, beczkowane przez pare miesięcy w dębie, zostawia piekną otoczkę na kieliszku i ma ten zapach leśny. W dodatku dla mnie jest na tyle elastyczne że pasuje i do przystawek i do dań glównych.
A wczoraj znalazłam je na półce w Auchan, wcześniej juz je tam poszukiwałam ale ni widu ni słychu. Dlatego też bardzo się uradowałam tym, szczególnie że jest tańsze o 10pln.

Wysiadając z auta przed domem wypadło mi z rąk...zamknęłam oczy...ale przyturlało się pod moje stopy.

No dobrze jak prosisz to...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz