7 sierpnia 2010

Kiedy coś się kończy zawsze coś ma swój początek.

Miałam zacząć we wrześniu, ale tak się stało że pierwszy przepis udostępniam Wam już dziś.

Idąc za wprowadzeniem, tak juz w życiu jest że są rzeczy skomplikowane i proste, wiele nie rozumiemy a wiele udaje nam się pojąć. Jesteśmy uparci lub ulegli. Posiadamy przyjaciół bądz jesteśmy całkowicie osamotnieni. Mamy marzenia lub tylko wspomnienia.


Grecka sałata z sardynkami cytrynowymi.




Poniższy przepis powstał z rąk Ł, ja jedynie stanowię graficzną oparawę a dedykuje go K.

Dziś jest bardzo ciepły sierpniowy wieczór, godzina 22:00 i 19C, świerszcze grają swój koncert w czereśniowym sadzie przed domem, komary niebywale rypią, Ł oglada "Spartakus, krew i piach", a ja odbywam duchową pielgrzymkę nad lampką Bordeux Bellevue Challet, myśląc o K oraz o minionej kolacji.



Ogólnie dostępną informacją dla mych przyjaciół jest fakt, iż nie jem ryb. Jednak Ł umie mnie zaskoczyć i przemycić niejadalne dla mnie rzeczy w doskonały sposób. Sałatka z sardynkami cytrynowymi jest idealna na dzisiejszy wieczór, ciepły sierpniowy, przesiąknięty deszczem i wilgocią, zapachem podlanej mięty w ogrodzie oraz świeżym francuskim winem. Tak wiem, mało kto podałby czerwone bordeux do ryby, ale ja się muszę szybko usprawiedliwić. W dzień, na luncz podałabym lampkę białego wina, dziś wieczorem jednak naszła mnie ochota na coś głębszego w smaku.

Lista zakupów / 4os przystawka / 2os danie główne

  • paczka mieszanki sałat / ja kupiłam w Auchan

  • 2 puszki sardynek w sosie sytrynowym

  • opakowanie pomidorków koktailowych

  • opakowanie Fety / proszę kupcie oryginalną będzie krucha

  • 1 łyżeczka oregano suszonego

  • sos: 6 łyżek oliwy, sok z 1 cytryny, sół morska, pieprz, skórka z cytryny, 4 liście mięty
Jest to tak podstawowy przepis na sałatkę,taki że nie da się go pospuć.
A smak świerzy, niebanalny, letni i smakował nawet mi, totalnemu niejadakowi ryb.





I oczywiście nie byłabym sobą, w tej całej mej łakomości i obrzartości, nie dodając do sałatki "kostki masła" w postaci bułki poznańskiej a w Poznaniu jak się mawia bułki wrocławskiej smażonej na maśle! mniammmmmmmm moje dietowe Friendy!






Wszystkie samki się idealnie połączyły, maślany, cytrynowy, świerzy, rybny.





Jeśli komuś mało proponuje polać cytrynową oliwą.



No i usiedli i zjedli...





Trzymaj się, jestem z Tobą i pamiętaj : Życie nie jest lepsze ani gorsze od naszych marzeń jest tylko zupełnie inne".

Dziś refleksyjnie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz