8 sierpnia 2010

Pasta z wędzonej makreli i twarogu.

A jutro na śniadanie....


I coś miłego z dzisiejszej GW:

SIERPIEŃ: bursztynowo-herbaciane słowo pachnące miodem, oparami znad łąk. Sierp-półksiężyc-jak kolczyki w uszach cygańskiej tancerki, jak półkola ściernisk. Pień-pienisty, żywy krwiobieg drzewa.

Przepis na to proste poznańskie śniadanie,lub luncz. Powiem szczerze, że osobiście nie znałam nigdy takiego połączenia choć moja połówka "pyra" ciągle mi mówiła: kidy zjemy pastę z makreli? no kiedy? No to jemy ją dziś na śniadanie.

Pasta z wędzonej makreli i twarogu.

Podstawą tej pasty jest przegryzienie się jej. Absolutnie nie jest aż tak smaczna od razu po przyżądzeniu. Smaki jeszcze nie przechodzą i czuć jedynie rybę wędzoną, a tu własnie ona jest jedynie tłem. W pierwszej nucie powinno być czuć delikatny twaróg, posmak cytryny, kolendry oraz niesamowitą głębie mięty pieprzowej. W połączeniu ze świerzą bagietką bądz wiejskim ciemnych chlebem...no cóż sprawdzcie sami.


                                        

Lista zakupów do pasty z wędzonej makreli:

  • wędzona makrela 1 sztuka średnia / pasta jest naprawdę sycąca, 4 os/

  • 1/2 kostki białego sera twarogowego tłustego

  • 180 ml jogurtu naturalnego

  • szczypior z dymki

  • szczypiorek do dekoracji

  • cytryna

  • sól morska

  • pieprz czarny grubo mielony

  • mięta pieprzowa lub zwykła

  • kolendra

  • bagietka lub inne pieczywo wg. uznania


Rybę bardzo dokłanie czyścimy tak aby mieć pewność że nie zostawiliśmy żadnej najmniejszej ości. Czyszcząc dzielimy na mniejsze kwałki i wrzucamy do miski.



Dodajemy twaróg krusząc go delikatnie w palcach oraz wlewamy jogurt. Delikatnie mieszamy.
Solimy, pieprzymy, wciskamy sok z 1/2 cytryny oraz ścieramy skórę z całej cytryny. Kroimy liście mięty, kolendrę oraz szczypior z dymki w paseczki, dodajemy do ryby. Całość delikatnie mieszamy, przykrywamy szczelnie folią spożywczą i wstawiamy do lodówki na najwyższą półkę na miń. 6h a najlepiej na całą noc.


Wyjmujemy przed podaniem ok. 15 min, ukladamy na talerzu, przybieramy szczypiorem,olivą i piprzem.


No i jemy!



Po zjedzeniu dochodzimy do wniosków, iż jest to wysmienita potrawa na sierpniowy ciepły poranek a śmiem uważać że może i idealna...



Ł. dziękuje za pyszne niedzielne śniadanie! I jak mówi nasza H: jesce!jesce!jesce!jesce!jesce!jesce!jesce!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz